środa, 8 stycznia 2014

theDication

Wpis theDykowany jest synowi mojej znajomej, który rozpoczyna właśnie swoją przygodę z moim ukochanym instrumentem - GITARĄ. Ja zacząłem stosunkowo późno, co wtedy stanowiło dla mnie ogromny problem. Chciałem zacząć szkołę muzyczną, ale zrezygnowałem, bo stwierdziłem, że nie pogodzę tego z szkołą średnią oraz próbami, które staraliśmy się wtedy organizować jak najczęściej to było możliwe. Tak więc zostałem samoukiem. A wtedy nie było tak łatwo o materiały do nauki jak teraz. Bazowałem na kilku skserowanych kursach gitarowych. W tym miejscu podziękowania dla wujka Bogdana za kurs bluesa autorstwa Leszka Cichońskiego, dzięki któremu do dziś nie mogę pozbyć się bluesowych naleciałości (zabrzmiało trochę jak zarzut, więc od razu sprostuję - podziękowania jak najbardziej serdeczne). We wszystkim za co się zabieramy podstawą jest pozytywne nastawienie, nie zważanie na niepowodzenia i dążenie do celu. Jeżeli naprawdę chcemy coś osiągnąć to nam się to uda. Jedyne ograniczenia jakie stoją nam na drodze to nasze negatywne przekonania.

Gibson Flying V

To tak jak z moim wymarzonym instrumentem. Ponieważ do dziś bardzo cenię sobie osiągnięcia takich gitarzystów jak Jimi Hendrix, Kirk Hammet, czy Lenny Kravitz na początku mojej przygody z gitarą szczególnie upodobałem sobie model, którego każdy z nich bardzo często używał: Gibson Flying V. Koniecznie miał być koloru czarnego. Niestety tak się jakoś z finansami układało, że ciężko mi było wygospodarować kwotę na zakup takiej gitary. Więc pozostawała ona w kwestii marzeń, ale takich marzeń w których realizację nie bardzo wierzymy, no a nasza podświadomość niestety jest taka pokrętna, że jeżeli pojawiają się w naszym umyśle jakieś wątpliwości, to są one tam powielane na tysiące sposobów i w rezultacie powstaje blokada uniemożliwiająca realizację celu (Prawo przyciągania). Jeżeli jednak bezkrytycznie uwierzymy, że nawet najbardziej abstrakcyjna wizja jest możliwa do spełnienia, to uda się nam to osiągnąć, bo wspomniane powyżej prawo przyciągania może być również naszym sprzymierzeńcem, na czym nam właśnie zależy. Zbliżając się do 30-tki wyobrażałem sobie siebie grającego na czarnym Gibsonie Flyingu. Ponieważ po swoim tacie odziedziczyłem pedantyczne podejście do sprzętu (w jego przypadku sprzęt fotograficzny), w mojej wizji niepokoił mnie tylko jakiś chaotyczny bohomaz wymalowany na dużej powierzchni mojej nowiutkiej gitary. Jak macie ochotę to zerknijcie jak wygląda moja gitara, którą dostałem w prezencie na 30-te urodziny od żony. SHOW

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy

Na aukcji WOŚP wylicytowała dla mnie instrument z własnoręcznym autografem jednego z trzech wymienionych wyżej muzyków (rzeczony bohomaz z mojej wizualizacji). I uwierzcie mi, że nie robiłem tragedii z tego powodu, że to nie autograf Jimiego Hendrixa, a pewnie 20 lat wcześniej z uwagi na odmienne postrzeganie rzeczywistości, takie rozczarowanie przeszło by mi przez głowę. Tak więc był to najpiękniejszy prezent jaki dostałem w życiu, a pieniądze poszły na zacny cel bo zasiliły zebraną podczas XVIII Finału WOŚP pulę: 42 877 958,06 (PLN), która przeznaczona została na: "Wczesne wykrywanie nowotworów u dzieci". Zachęcam do brania udziału w licytacjach WOŚP, bo poza tym, że pomożecie dzieciakom, to możliwe, że uda Wam się sprawić jakiejś bliskiej osobie "prezent, o którym zawsze marzyła".

Wracając do adresata theDykacji życzę mu samych sukcesów, *wsparcia i wyrozumiałości ze strony rodziców, świetnych nauczycieli i pięknego instrumentu, który nie bedzie stwarzał bariery na drodze do doskonalenia kunsztu muzycznego (więcej na ten temat w planowanym wpisie theFeel). A ponieważ ja sam po paroletniej przerwie właśnie wracam do ćwiczeń, tym razem już na takim instrumencie jaki sobie wymarzyłem, wiem jak istotne są sprzyjające okoliczności i natchnienie. Poniżej nasza muzyczna theDykacja dla Konstantego od wujków Kuby i Wojtka, a ja wyobrażam sobie, że biorę z półki pięknie wydane CD zespołu o nazwie theDeszcz (nie jest to mój ulubiony nośnik - ale nie będę narzekał, żeby nie zasiać ziarnka wątpliwości) i odtwarzam na rewelacyjnie brzmiącym sprzęcie grającym (nazwy firmy nie podam, bo nie dogadałem się w kwestii kwoty za reklamę). Brzmi to naprawdę genialnie, a co widzę na okładce - wśród gitarzystów biorących udział w tym przedsięwzięciu: Konstanty Krsmanovic. Może poproszę go autograf na moim Gibsonie bo ten Kravitza już sobie prawie cały wytarłem w trakcie licznych w ostatnim czasie prób z theDeszcz (a z racji podobieństwa nazwisk różnica nie będzie znacząca, poza tym świetna technika i co najważniejsze rewelacyjny feeling). Tak, tak bujna wyobraźnia pomyślą sobie co poniektórzy. Może tak, a może będzie jak w przypadku niedorzecznych marzeń młodego człowieka o czarnej nowiutkiej gitarze renomowanego producenta z USA. Życzę z całego serca realizacji dawno zapomnianych marzeń - zapach, dotyk (moja młodsza córka uwielbia głaskać wyścielający futerał miśkowaty materiał - wie co dobre) - "bezcenne" - jak głosił pewien popularny slogan reklamowy.

*A propos wsparcia rodziców i abstrakcyjnych pomysłów z młodości. Moja 9 letnia córka zaczęła 4 miesiące temu trenować Karate. Było już kilka fajnych rzeczy, które zaczynała, ale po wstępnej euforii przychodził niestety czas na znudzenie i frustrację. W obawie przed powtórką w przypadku treningów karate, stwierdziłem, że udzielę wsparcia ze swojej strony. Od grudnia zapisałem się do grupy równoległej. Wspólnie łatwiej się zmobilizować do dosyć wytężonej pracy. Pomysł na początku wydawał mi się tak niedorzeczny, że nawet nie próbowałem powstrzymywać burzy wątpliwości, zwłaszcza, że po 30-tce pojawiła się u mnie jakaś dyskopatia w odcinku lędźwiowym ("starość nie radość"). No ale stwierdziłem, że przecież zawsze chciałem uprawiać systematycznie jakiś sport, a sztuki walki bardzo mi się podobały, więc dlaczego nie? Dłużej już nie ma sensu czekać. W naszym społeczeństwie jest co prawda tendencja do odkładania aktywności rekreacyjnych na okres emerytalny, no ale w obecnej sytuacji - wiek emerytalny + tryb życia - to nie każdemu uda się dotrwać do tego etapu. Nordic walking też chętnie zacznę uprawiać, ale chciałbym mieć jakąś alternatywę, a nie żeby to była jedyna forma aktywności na jaką mogę sobie pozwolić. Zobaczcie co fascynuje Wasze dzieciaki, często pokrywa się to z tym co sami mieliśmy ochotę robić w młodości, ale z powodu różnych okoliczności jakoś nam się nie udało. Jeżeli nie było wtedy możliwości to zrealizujcie to teraz. Na mnie jeszcze czeka snowboard, ale jakoś śniegu nie widać, to zapewne dlatego, że tylu sławnych ludzi uległo w ostatnim czasie wypadkowi (co prawda na nartach, no ale to w końcu też zjazd po śniegu, ilość "powierzchni ślizgowych" nie ma chyba znaczenia): Schumacher, Merkel, kontuzja kolana prezydenta Komorowskiego ... Z moim nazwiskiem muszę się mieć na baczności. Sami widzicie - jakaś Siła Wyższa (TheUs) nade mną czuwa ;)

theDykacja muzyczna PLAY

gitary: Konstanty Krsmanovic, Wojtek Musiał,
sekcja, bas, smy(a)czki ... (i wszystko czego się tam jeszcze dosłuchacie): Kuba Diduch




theDication, theVotion PLAY


Ilustracja muzyczna do słowa klucza aktualnego wpisu theDication.
Nagranie z repertuaru Dire Straits - "Walk Of Life"

"... He got the action, he got the motion
Oh Yeah the boy can play
theDication theVotion
Turning all the night time into the day ..."

Greetings!
Wujek Wojtek


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz